dlapicu69
Komentarze: 0
Jak rzekł to Ralph Waldo Emerson "Każdy bohater staje się w końcu nudziarzem", jednak ta zasada nie tyczy się wszystkich boahterów anime zwłaszcza jednego - Dantego... Zacznijmy może od początku, Dante jest posępnym właścicielem lokalu o nazwie "Devil may cry" - skąd taka nazwa, ano stąd że nasz nieprzeciętnej urody osobnik zajmuje się polowaniem na demony, którym udało się przeniknąć na Ziemię. Niezwykłe zdolności oddziedziczył po ojcu- demonie imieniem Sparda, niezrównanym szermierzu, który pewnego dnia oświadczył swoim uipornym braciom że ma dosyć siania zła i spustoszenia i przeszedł na stronę ludzi. Życie Dante nie upływa jednak jak miła poprzecinana krwawymi sieczkami bajka, jego lokal tonie w długach, interes podupada i jedynym wyjściem z takiej sytuacji okazuje się pewna ... mała dziewczynka. Srebrnowłosy pogromca demonów podejmuje się ochrony tej oto kruchej istotki, a jak już nam wiadomo, pojawienie się niewinnej dziewczynki, która trzeba bronić nigdy nie wróży nic dobrego...
Fabuła 12 odcinkowego anime skupia się na właściwie na jednym i dosyć oczywistym aspekcie, a mianowicie - nawalance. Niektóre sceny są aż nazbyt stereotypowe i nawet sami twórcy dosyć sarkastycznie podchodza do swojego dzieła, co przejawia się m.in. tym, że Dante w swoich wypowiedziach często podkreśla przewidywalność danego zachowania (widocznie nigdy nie powinno się powierzać pisania scenariusza komuś kto się zwie Inoue- taka mała aluzja do Bleacha ^^ joke, joke). Każdy z epizodów stanowi niejako osobną część, ale i tak wszystkie ostatecznie zmierzają do finału serii. Akcja jest wartka, w filmie nie ma dłużyzn, przez co można oglądać serię bez ziewania i odchodzenia od biurka - tudzież telewizora.
Bohaterowie - od razu moje skojarzenia padły na Hellsinga, może dlatego że potrafią oni każdą sytuację wymagającą powagi przekształcić w parodię ^^. No bo chociażby nasz tajemniczy szermierz- spędza mroczne popołudnia na żarłocznym pochłanianiu... pizzy (hm... jakby nie patrzeć niektóre dania serwowane przez dajmy na to McDonald's mogą być naprawe zabójcze XD ale to chyba nie o to tu chodziło). Z pozoru zimny i obsceniczny ma słabość do pewnego deseru truskawkowego ^^. Graczy "Devil may cry" może zawieść pominięcie niektórych postaci drugoplanowych( albo co gorsza pominięcie sceny walki Dantego z Vergil). Ogólnie Postarch Demonów trochę odbiega od swojego pierwowzoru z gier- zwłaszcza pod wzgledem charakteru i potencjalnych zdolności bojowych ( no bo kto by widział żeby Dante nie mógł trafić salwą z pistoletów do jednego stwora i ani razu nie zamienia się w demona- może nie mówimy o tym samym Dante). Ci co nie grali w DMC raczej nie powinni marudzić - dla nich seria stoi na dobrym poziomie i na pewno warto po nią sięgnąć^^
Jak to często w anime bywa, ewentualne braki w historii rekompensowane są grafiką, a ta w anime jest naprawe dobra, Tła i projekty postaci są niezwykle dopracowane, można by ponarzekać na postacie demonów, które są do siebie zbyt podobne- prawdopodobnie wynika to z faktu ze najzwyczajniej w świecie olano złą stronę mocy, traktując ją jako masę z góry skazaną na zagładę, na którą nie wrato zwracać specjalnej uwagi. Sceneria jak przystało na film o samotnym ponuraku jest mroczna i posępna. Sceny walk również nie należą do banalnych. W wielu momentach pojawia się jak ja to mówię matriksowskie spowolnienie ^^.Muzyka również jest dobrze skomponowana, przeważają kawałki z pogranicza różnych odmian rocku mozna też usłyszeć całkiem przyjemny solowy śpiew.
Mimo że "Devil may cry" jako anime jest
całkiem dobre i warto poświęcić mu chwilkę, to zagorzałych graczy może
na trwałe odrzucić od japońskiej animacji, pozostawiając niesmak i
utwierdzając w przekonaniu, że film animowany stworzony na podstawie
gry zawsze okauje się wielkim niewypałem. Patrząc jednak na śliczną
buźkę Dantego można chyba wybaczyć autorom anime liczne uchybienia
^^
Dodaj komentarz